Z Aliną Moś-Kerger o teatrze
Dziś rozmawiam z Aliną Moś-Kerger, reżyserką najnowszego spektaklu Teatru Korez „Karin Stanek”. Prezentujemy koleją część cyklu „ludzie z pasją”.
Alina Moś-Kerger jest absolwentką organizacji produkcji filmowej i tv na Uniwersytecie Śląskim oraz stosunków międzykulturowych na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu dla reżyserów w ramach projektu „Czytelnia Kontrrewolucyjna”, organizowanego przez Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy, jej pracę wyróżniono także w zeszłorocznej edycji „Konkursu na jednoaktówkę po śląsku”. Jest autorką scenariusza i współreżyserką spektaklu "Rozhulantyna" wg Witkacego, który to spektakl wraz z grupą teatralną PYK pokazywany był m.in. na scenie Teatru Rozrywki w Chorzowie oraz na scenie Teatru Korez w Katowicach w ramach Górnośląskiego Festiwalu Sztuki Kameralnej Ars Cameralis. Brała udział w warsztatach dramatopisarskich prowadzonych przez laureata Paszportu Polityki, Pawła Demirskiego oraz jednego z najczęściej wystawianych polskich dramatopisarzy, Ingmara Villqista. W maju 2012 premierę miał spektakl teatru tańca "Szyszymora", w którym znalazły się recytowane interludia jej autorstwa, a w lutym 2013, w ramach projektu Młoda Scena Teatru Korez odbyła się prapremiera jej sztuki "Karin Stanek", którą również reżyserowała. I właśnie o tym najnowszym spektaklu porozmawiamy.
Adrian Blondzik: Witam pięknie.
Alina Moś-Kerger: Dzień dobry.
Adrian Blondzik: Skąd pomysł na spektakl o Karin Stanek?
Alina Moś-Kerger: Chciałam napisać sztukę, a potem zrealizować na jej bazie przedstawienie, w którym mogłabym w jakiś sposób opowiedzieć o Śląsku, ale nie przez pryzmat powstań śląskich, plebiscytów, ludowych strojów i folkloru, bo to już się w teatrze pojawiło. Rok temu, w pierwszą rocznicę śmierci pochodzącej z Bytomia Karin Stanek, natknęłam się w prasie na wspomnienie o niej i od razu pomyślałam, że to właśnie jest moja bohaterka. Jej życiorys sam w sobie jest ciekawą opowieścią, a dodatkowo daje kontekst dla rozważań o śląskiej tożsamości. Nie jest też tajemnicą, że pisałam tę rolę z myślę o konkretnej aktorce, Agnieszce Wajs. Agnieszka oprócz tego, że jest świetną aktorką, jest też rewelacyjną wokalistką - idealną, by udźwignąć ciężar postaci Karin. Cieszę się, że osoby, które znały Karin osobiście i które widziały nasz spektakl: Piotr Puławski i Mirek Wójcik z zespołu Czerwono-Czarni, Ania Kryszkiewicz - menadżerka Karin, czy Stefan Papierowski - wierny fan, dostrzegły w mojej opowieści prawdę o piosenkarce, a w Agnieszce idealną odtwórczynię jej roli.
Adrian Blondzik: Na pewno przygotowanie scenariusza wiele kosztowało? Ile czasu temu poświęciłaś?
Alina Moś-Kerger: Kilka miesięcy. Przeczytałam biografię Karin Stanek i kilka innych książek o bigbicie, czytałam stare artykuły prasowe, oglądałam w Internecie archiwalne nagrania z festiwali w Opolu czy Sopocie. Razem z Agnieszką analizowałyśmy historię życia wokalistki, spotykałyśmy się z osobami, które ją znały. Pisanie poszczególnych scen poszło szybko przy tak dużym zapleczu merytorycznym. Jesienią zgłosiłam się na warsztaty dramatopisarskie prowadzone przez Ingmara Villqista podczas festiwalu Rzeczywistość Przedstawiona w Zabrzu, żeby doszlifować tekst. Byłam bardzo dumna, kiedy w dniu premiery zobaczyłam zadowolonego Villqista na widowni w Korezie.
Adrian Blondzik: Dlaczego akurat Teatr Korez i jego Młoda Scena?
Alina Moś-Kerger: Mirosław Neinert, dyrektor Korezu, to osoba niezwykle otwarta na młodych twórców, czego dowodem jest właśnie projekt Młoda Scena Teatru Korez. Zainteresował się moją propozycją spektaklu o Karin Stanek i dał mi szansę. A jeśli ktoś daje nam szansę, trzeba ją jak najlepiej wykorzystać. :-) Mam nadzieję, że się udało.
Adrian Blondzik: Zapewne nie raz byłaś w Teatrze Korez - jak to jest obserwować wszystko z drugiej strony?
Alina Moś-Kerger: Z drugiej strony się nie obserwuje, z drugiej się działa, wylewa hektolitry potu i łez, i naprawdę ciężko pracuje.
Adrian Blondzik: Jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z reżyserią?
Alina Moś-Kerger: Nie mam wykształcenia kierunkowego (mam dyplom z organizacji produkcji filmowej i tv oraz z kulturoznawstwa), ale pisanie dramatów i reżyseria od wielu lat były moim marzeniem. Jakiś czas temu pomyślałam sobie, że życie jest zbyt krótkie, żeby marzenia odpuszczać i zamiatać je pod dywan. Trzeba o nie walczyć! Postanowiłam dać sobie szansę, pokornie stwierdzając, że jeśli się nie sprawdzę, odpuszczę. Ale reakcje widzów i recenzentów na "Karin Stanek" pozwalają mi stwierdzić, że chyba się udało.
Adrian Blondzik: Masz w planach jakieś kolejne spektakle? Może mieszkańcy Świętochłowic będą mogli zobaczyć Twoje dzieła?
Alina Moś-Kerger: Wszystkich mieszkańców Świętochłowic zapraszam do śledzenia repertuaru Korezu i wybrania się na "Karin Stanek". Bieżące informacje wrzucamy na fan-page www.facebook.com/KarinStanekMonodramMuzyczny. Kolejnych pomysłów i planów mam kilka, jeden z nich to realizacja przedstawienia w teatrze Modrzejewskiej w Legnicy, prawdopodobnie będzie to "Dom kobiet" Zofii Nałkowskiej. W styczniu wygrałam organizowany przez legnicki teatr konkurs dla młodych reżyserów, w którym nagrodą jest właśnie realizacja pełnowymiarowego spektaklu.
Adrian Blondzik: Dziękuję serdecznie za rozmowę
Alina Moś-Kerger: Dziękuję i pozdrawiam.
Komentarze (16) DODAJ
Dlaczego nie zamie[...]ie wpisów ?
Chyba , każdy użytkownik forum ma prawo się kulturalnie wypowiedzieć , prawda ??